Dzisiaj zachęcamy do lektury wywiadu z panią Joanną, Opiekunką osób starszych ATERIMA MED, która jest niezwykle barwną i inspirującą osobą. Panią Joannę poznaliśmy przy okazji konkursu na naszym profilu na Facebooku, gdzie opowiedziała nam o swoich ulubionych zajęciach podczas pracy w Niemczech, czyli odkrywaniu przyrody oraz rysowaniu mandal razem z podopieczną.
Pani Joanno, bardzo nas zaciekawił Pani sposób na uspokojenie i jednocześnie aktywizację podopiecznej przez rysowanie indyjskich mandal. Skąd wziął się ten pomysł?
Mandale poznałam kiedy przez ponad dwa lata podróżowałam samotnie po Azji, między innymi po Indiach. Ktoś inny na mandale może w ogóle nie zwróciłby uwagi. Przez jakiś czas żyłam w tej kulturze buddyjskiej, gdzie mandala jest świętym obrazem, który symbolizuje obraz nietrwałości wszechświata. Poza tym, byłam nauczycielką języka polskiego w szkole i jedna z moich koleżanek – nauczycielka rysunku – również na swoich zajęciach namawiała uczniów do rysowania i kolorowania mandal. Podczas pobytu w pracy w Niemczech w otwieranej ławie w kuchni podopiecznej znalazłam książeczkę z mandalami – właśnie wtedy wróciły wspomnienia z podróży i z pracy w szkole.
I okazał się to bardzo dobry sposób na uspokojenie podopiecznej, prawda?
Tak, dla mnie też był to pewnego rodzaju „środek uspokajający”, który mnie relaksował i sprawiał przyjemność. Natomiast moja podopieczna bardzo pozytywnie zareagowała na mandale – uwielbiała obserwować moje powolne ruchy ręką podczas wypełniania indyjskich wzorów kolorami. Osoba z zaawansowanym Alzheimerem nie myśli intelektualnie, ale głównie odczuwa sercem. Myślę, że wypełnianie obrazów kolorami, które symbolizują spokój i szczęście sprawiały mojej podopiecznej wiele radości, trochę tak jak dziecku.
Jak to się stało, że postanowiła Pani zostać opiekunką?
Wszystko zaczęło się od mojej podróży – większość czasu spędziłam w Indiach, ale wcześniej był również Tybet i Nepal. Udałam się w tę podróż, bo poczułam się trochę przytłoczona pędem życia i brakiem czasu. Chciałam odpocząć i poczuć się wolna. Przede wszystkim bardzo zależało mi na tym, aby zrozumieć, co jest dla mnie ważne i co chcę w życiu robić. Praca opiekunki, którą w tym momencie wykonuję to jest rezultat tego, co sobie uświadomiłam. W pewnym momencie, kiedy poczułam że ten „głód wolności” został zaspokojony, zrozumiałam, że żyję w świecie, w którym trzeba zarabiać, gdzie bardzo ważne są ubezpieczenia i emerytury. W Indiach spotkałam wiele osób, między innymi emerytowaną pielęgniarkę z Polski, która była opiekunką osób starszych oraz Brytyjkę, która także pracowała w opiece. Dla mnie bardzo ważne jest poczucie, że jestem wolna. Właśnie w Indiach zrodziło się we mnie takie postanowienie, żeby spróbować swoich sił jako opiekunka, ponieważ ta praca z jednej strony zapewnia mi pieniądze i ubezpieczenia, a z drugiej dużo czasu wolnego, którego ludzie pracujący w normalnym wymiarze godzin nie mają. Ten wyjazd i te spotkania wpłynęły na moją decyzję, aby zacząć pracę w opiece.
Czy doświadczenia z podróży wpłynęły na Pani życie? A może pomogły w pracy jako Opiekunka?
Po tej wyprawie stałam się spokojniejsza. Poczułam się wolna i uświadomiłam sobie, że nie potrzebuję wielu rzeczy materialnych. U mnie mniej przedmiotów oznaczało większy spokój wewnętrzny i większe szczęście. Zauważyłam, że ludzie w Indiach są spokojni i bardzo dużo obserwują, a dopiero potem wyciągają jakieś wnioski, które są często bardzo trafne. Ja też starałam się tak żyć i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Zawsze wiedziałam, że mam dobrą rękę do ludzi – zarówno do dzieci, jak i do osób starszych. W poszukiwaniach zajęcia zawsze myślałam o tym, żeby pracować z ludźmi. W momencie kiedy jestem z moim nowym podopiecznym, właściwie od razu włącza mi się taka spokojna obserwacja. Po jakimś czasie od razu wiem, co mam robić.
Czyli podczas opieki kieruje się Pani głównie intuicją?
Tak, ja jestem osobą intuicyjną. Myślę, że wiele osób w dzisiejszych czasach traci swoją intuicję. Nie mają oni czasu na chwile przystanąć, żyją w ciągłym biegu. Ja sama jako dziecko podążałam za tą swoją intuicją, a potem chyba ją straciłam. Myślę, że po tym czasie spędzonym w Azji bardzo często kieruję się nią w pracy jako opiekunka. Na wiedzy opieram się wtedy, kiedy muszę wykonać pewne konkretne czynności, natomiast intuicja mi mówi, co jest potrzebne i ważne w danym momencie. I prawdę mówiąc, podczas tych kilku lat pracy nigdy mnie ona nie zawiodła.
Co jest dla Pani najtrudniejsze w pracy?
Było coś, co podczas pracy przez kilka miesięcy było mi trudno zaakceptować. Bardzo ciężko było mi zrozumieć, że ja jako opiekunka chcę dobrze dla moich podopiecznych, a oni tego czasem nie chcą przyjąć i sami sobie szkodzą. Bardzo chciałam, żeby oni przyjęli ode mnie tę pomoc, którą ja chcę im dać. Rozmawiałam też z moją przyjaciółką, która także pracuje jako opiekunka i ona też miała podobny problem. W końcu obie zrozumiałyśmy, że jest to kwestia wolnej woli i należy uszanować wolność tej osoby – pomimo demencji. Miałam już 6 podopiecznych, pracuję w opiece od 2013 roku i do tej pory się to sprawdzało.
Jaki jest Pani sposób na pierwszy dzień w nowym miejscu pracy?
Ja nigdy nikogo nie udaję, nie podejmuję akcji „muszę zrobić dobre wrażenie”. Zawsze jestem sobą, jestem naturalna i nikogo nie udaję. Myślę, że to wpływa na dobrą atmosferę. Nie jestem też nastawiona na to, że muszę koniecznie, za wszelką cenę coś zrobić. Daję sobie czas – na początku obserwuję. Staram się bez narzucania swojej woli wejść w życie podopiecznego, słuchać go i zrozumieć, bo każda osoba jest inna. Staram się też połączyć opiekę z niewchodzeniem z butami w prywatną przestrzeń seniora. Zawsze na początku dostaję jakieś wytyczne od poprzedniczki, czyli opiekunki, która była na miejscu pracy przede mną. Czasem jest ich więcej, a czasem mniej. Ja sobie zawsze daję trochę luzu np. na pierwsze 3 dni. Zastanawiam się, co musi być zrobione w pierwszej kolejności, w określonych godzinach i na tym się skupiam. Nie ma opiekunki doskonałej, napięcie źle wpływa na pracę, a spokój w pracy jest kluczowy. Wykonuję wszystkie swoje obowiązki, ale w naturalnym rytmie.
Czy ma Pani swoje ulubione momenty w pracy?
Bardzo cieszę się, kiedy dostaję zlecenia w miejscach, gdzie mam dostęp do przyrody – może być to park, las, łąka. W wolnych chwilach biorę aparat, idę na spacer i uwieczniam na zdjęciach piękne krajobrazy w pobliżu domu. Nawiązuję też kontakty z sąsiadami, ludźmi spotkanymi podczas spacerów. Dzięki temu szkolę też swój niemiecki. Zawsze zabieram ze sobą swojego laptopa – na którym mam muzykę, filmy i zdjęcia z moich spacerów i podróży, które pokazuję moim podopiecznym. Kiedy je oglądają, widzę że odżywają – to trochę tak jakby przez te zdjęcia pokazać im jakiś nieznany kawałek świata. Poza tym, bardzo lubię gotować – dla siebie jak i dla podopiecznych gotuję według tzw. chińskiej Kuchni Pięciu Przemian, która bardzo dobrze wpływa na samopoczucie.
Na koniec zapytam Panią o radę dla innych opiekunów w Niemczech.
To jest rada, którą sama sobie powtarzałam przez pierwsze dwa lata pracy. Zawsze sobie wyobrażałam, że osoba, która jest moją podopieczną jest moją mamą. Takie wyobrażenie sprawiało, że zadawałam sobie pytanie „co zrobiłabym dla swojej własnej mamy w tej sytuacji?”. Dzięki temu nie miałam już poczucia, że jestem opiekunką odpowiedzialną za obcą osobę. Ten sposób bardzo mi pomógł dobrze wykonywać moją pracę i nie czuć żadnego ciężaru i niepokoju.